17:43 Środa
23 Maj 2007
Weselę się
Czas radości Wesele w Czarnej Tarnowskiej.
Maj to doskonały miesiąc na ślub. A wiadomo, że ślub jest doskonałą okazją do wesela. Korzystając z pogody Kinga postanowiła wziąć ślub z Mikołajem, więc i my skorzystaliśmy i dnia 19 maja 2007 roku wybraliśmy się do Czarnej pohulać na weselu. Okazuje się, że wesele z dwójką dzieci jest znacznie bardziej rozrywkowe niż solo. I znacznie dłużej dochodzi się po nim do siebie...
Tańczyć całą noc, całą noc do rana
Tomek był zachwycony weselem. Większość wesela przespał na świeżym powietrzu. Jest to jedno z jego ulubionych zajęć. Drugim ulubionym zajęciem jest jedzenie, a tego - jak to na weselach - było pod dostatkiem. Co tu dużo gadać - raj dla niemowlaka.
Blues Brothers
Maciek zmaga się z okularami słonecznymi. Nie jest to oczywiście zmaganie typu "jak to ubrać?". To byłoby zbyt trywialne. Jak widać na załączonym obrazku problem polega na tym, co jeszcze można zrobić z okularami, żeby jakoś zabić czas podczas przedłużającej się ceremonii zaślubin.
Ach te baranki
Pomimo wcześniejszych ustaleń Tomek w czasie wesela usnął i nici z tańców do rana. Na szczęście Tymek przejął obowiązek zabawiania ślicznych, bardzo młodych pań.
Idźmy, idźmy ufnym krokiem
Kinga z Mikołajem podążają wielkimi krokami w stronę nieuniknionego. Mało dociekliwym obserwatorom życia to, co ma nastąpić wydaje się zawężać horyzonty omni-potencjalnych młodych ludzi. Są jednak tacy, którzy potrafią dostrzec w tym pozornie wąskim korytarzu bramę do przestrzeni niedostępnych mało dociekliwym obserwatorom życia.
Rozdwojenie jaźni
Kontakty z kobietami są dla nieprzygotowanych do życia mężczyzn źródłem przeżyć traumatycznych. Przeurocza Wiktoria tak bardzo zapadła Tymkowi w pamięci, że po nieuchronnym rozstaniu Tymka świadomość rozpadła się we dwoje. Tak oto do dnia dzisiejszego Tymek bywa na przemian to Wiktorią, to Tymkiem (z dużą przewagą tej pierwszej). Na szczęście oboje mieszczą się w jednym łóżeczku, bo w pokoju już nie ma więcej miejsca na dodatkowe meble.
Dwoje do tanga
Stało się, co się stać musiało. Małżonkowie pieczołowicie pielęgnują wzajemne relacje w tańcu, w gestach, w rozmowie, w myślach. A "myśl jak kotwica, z łodzi drobnej ciśniona w niezmierność głębiny, piorunem spadnie, morza do dnia nie przewierci, i łódź z sobą przechyli w otchłanie chaosu". Cóż, słodka to głębina, upragnione otchłanie i niezwykle konstruktywny chaos.